środa, 23 listopada 2005

Ale dawno...

...mnie tu nie było, a wypadałoby coś naskrobać. Wspomnę tylko, ze w poniedziałek przed Wszystkimi Świętymi odwiedziłem inną planetę, zwaną Bytomiem. Po tej planecie oprowadzał mnie tubylec, tzn. Sandra i trochę Ania R. Byłem tam razem z rodowity zabrzaninem, Adamem, którego zwą Mientkym. Było fajnie, szczególnie „U Marcinka” i w mieszkaniu Sandry (mam nadzieję że zaproszenie nadal aktualne :P). Później było nawet ciekawie w tamtym tygodniu, ale o dziwo! Nie będę ani was, a nie siebie zanudzał. Dzisiaj był sprawdzian z histy. Nie jestem zadowolony. Ale kichać na to. Ostatnio mój wychowawca, Mojszesz (z powodu brody, której jest posiadaczem) ubolewający nad tym, że Piotr Ż., ps. Zdrajca się przeniósł na mat-fiz, zagroził mi. Powodem stała się kolejka nauczycieli ze skargą na mnie. Konkretnie dwóch nauczycielek: pani z chemii i matematyki. Mianowicie Mojszesz zagroził mi, że rozkaże mi się przenieść do innej klasy. Och joj!- rzekłby krecik ;). Niedawno się jednak przekonałem, że mocno podpadłem Lewej z algebry. Po prostu się na mnie uwzięła. Ale ja się tak łatwo nie poddam. Zobaczymy kto wyjdzie zwycięsko (pewnie ona, ale ja się do tego nie przyznam :D). Tydzień temu była wywiadówka. Wszyscy źle mi wróżyli. Że będą rozmowy z nauczycielami, że będzie lanie;), że kreci rzeknie och joj! z bólu, nie z litości i że będzie okropnie. Okazało się nie być źle. Rodzic przyszedł powiedział to i owo. Okazało się że z Lewą nie rozmawiał, a Mojszesz powiedział aby się wybrał ze mną do psychologa (choć ja uważam że lepiej od razu do psychiatry) i zobaczyć, czy nie mam nadpopudliwości :P. Coś czuję, że będą jaja :P. Kilka dni temu zaobserwowałem, że nieszczęścia lubują się w większych grupkach. I akurat sobie wybrały mnie na ofiarę. Poniedziałek- mieliśm iśc do filharmonii, poszliśmy do kina. Poza tym musiałem lecieć na złamajie karku, aby mnie mój ojczulek podwiózł. Wtorek- paraliż komunikacyjny. Autobusów brak, ja się spóźniłem, o mało co mi dokumentów nie ukradli, prawie się zabiłem na jezdni, taka była śliska, rypłem się w łeb przechodząc przez ogrodzenie, złapał mnie skurcz na basenie podczas zajęć z hybrydą Stalina i Hitlera w spódnicy, dziś- wkurzyłem mojszesza, bolała mnie noga po skurczu, spóźniełem się na autobus, komputer mi się zawirusował, Na szczęści też często przysiada na mnie ten mały owadzik z puszki Pandory co się zwie Nadzieją i Szczęściem.I to na tyle. Aha, za jakiś czas będą nominacje do Złotych Dekli 2005 i 1/2. ale to za jakiś czas.

Dominika
Etymologia: jest to żeńska forma imienia Dominik. W Polsce nadawane dopiero od XX wieku i jest popularne. Charakterystyka: ma silną osobowość. Pod tym względem zdecydowaniem przewyższa swego imiennika. Wytycza sobie śmiałe cele i konsekwentnie do nich zmierza. Lubi sytuacje jasne i klarowne. Nie zraża się przeciwnościami losu, lecz stara się je przezwyciężać. Jeżeli ktoś cieszy się u niej autorytetem, podporządkowuje mu się, a jeśli wokół siebie ma słabszych partnerów, wówczas sama próbuje przejąć inicjatywę. W miłości zaborcza, nie potrafi się z nikim dzielić tym, kogo kocha. Predyspozycje zawodowe: policja, lotnictwo pasażerskie, dziennikarstwo, praca na giełdzie. Formy obcojęzyczne: Dominica (ang., hiszp.), Dominique (fr.), Domenica (wł.). Imieniny: 6 VII

P.S. W muzeum jest wystawa o Żydach gliwickich. Kto idzie ze mną ???
SALEZJANIE STRZEŻCIE SIĘ !!! JEDĘ DO SZKOCJI. W WLK. BRYTANII TRZEBA OGŁOSIĆ CZERWONY STOPIEŃ ZAGROŻENIA BARTKOWEGO :P