środa, 26 marca 2008

Analiza porównawcza „Nocy” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i „Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził” Stanisława Barańczaka

Krzysztof Kamil Baczyński i Stnaisław Barańczak to poeci tworzący w różnych okresach literackich, w różnych nurtach. Baczyński to czołowy przedstawiciel tzw. pokolenia Kolumbów- inaczej pokolenia „apokalipsy spełnionej”, które w czasie okupacji niemieckiej brało czynny opór przeciw hitlerowskiemu najeźdźcy. Jego wiersze często nawiązują do konwencji katastroficznej. Jego wiersze nie posiadają tradycyjnej konstrukcji, gdyż poeta uważał za niewskazane używanie tkanej w czasach okupacji. Stanisław Barańczak również walczył z reżimem, ale komunistycznym, po drugiej wojnie światowej. Jego wiersze nawiązują do baroku: są sztywne konstrukcyjnie, dużo w nich analogii (u Baczyńskiego zamiast analogii występuje wiele metafor). Czy poezja tych dwóch poetów walczących o wolność kraju, ale jednocześnie posiadających tak wiele sprzeczności w samej strukturze wierszy posiada więcej cech wspólnych, czy raczej są swoim zaprzeczeniem? Czy za pomocą różnych środków stylistycznych i konstrukcji poetyckich można opisać ten sam temat?
Wiersze „Noc” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i „Płakała w nocy ale nie jej płacz go zbudził” Stanisława Barańczaka dotykają różnych sfer. U Baczyńskiego widoczne jest pożądanie, cielesność wyrażona porównaniem ust do łodyg spalonych ogniem pożądania („Usta są gorzkie i suche, do łodyg/ spalonych ta młodo podobne,”). Podmiot liryczny czuje, że jest to pożądanie zakazane, czego symbolem jest owoc zakazany- złoty orzech, który jednocześnie jest niedostępnym szczęściem, mądrością, marzeniem. „Ja” liryczne przeciwstawia chrześcijańską dbałość o duchowość skupieniem się a cielesności. Ta polemika jest uwidoczniona w metaforach odpowiadających modlitwom katolickim („Madonno moja, grzechu pełna,”- „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna” czy „Madonno, czym mnie wybawisz od nocy?”- „Święta Maryjo,(...) módl się za nami (...) w godzinę śmierci naszej”). Przeciwstawia Madonnę chrześcijańską Madonnie prawdziwie ludzkiej- prawdopodobnie swej ukochanej, która nie jest kimś wyjątkowym z góry, z nadania, tylko dlatego, że mimo swej cielesności i grzeszności („Madonno moja w grzechu poczęta”) jest kimś, kto jest spełnieniem ,marzeń autora. Powtórzenie wołań „Madonno (...)” budują strukturę wiersza podobno do litanii, w której są wymieniane zdeformowane przymioty Matki Bożej („(...)w zwierciadło pęknięte wprawiona.”- „Zwierciadło sprawiedliwości”; „(...)blask twój”- „Światło Niepokalane Aniołów”; „Madonno w grzechu poczęta”- „Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta”; „(…)grzechu pełna”- „Matko najczystsza”). Wszystkie te przymioty sugerują, że Madonna zraniła dogłębnie podmiot liryczny. Jej winy nie są lekkie, bo „ja” liryczne nie umie ich zapomnieć („to nie są winy, którym łez brak”) i próbuje ja wyrzucić ze swojego życia, co mu się nie udaje, gdyż nawet w snach go nawiedza. Autorytet Madonny jest już zawsze lekko zachwiany, o czym świadczy wprawienie w pęknięte zwierciadło, które nie przystoi bogini, a w którym można zobaczyć nie tylko zeszpecone oblicze Madonny, ale również swoje. Dlatego podmiot walczy ze swoim uzależnieniem od Madonny, o czym świadczą dalsze wezwania, w których próbuje nawiązać z nią kontakt. Zaczyna dostrzegać również swój udział w jej boskości. Przy niej czuł się wspaniale, jednak po jej krzywdzie, cały jej blask, który on reprezentował, utonął(„Jestem jak blask twój,/ co tonie w morzach powrotnych jak ziemia”). Madonna podmiotu lirycznego jest dla niego kimś naprawdę ważnym. Przede wszystkim dlatego, z ma go wybawić od nocy- nocy życia, w której króluje samotność, strach. Aby uwypuklić przerażenie z powodu nocy, „ja” liryczne ożywia ją ukazując ją jako bestię, która nigdy zmieni się, bo nie pozwoli jej na to jej pamiętliwość („Noc jak zwierzę zatulone w strach/”). „Ja” liryczne po odebraniu boskości Madonnie zaczyna jednak wątpić w jej moc sprawczą dopytując się o sposób, w jaki go wybawi zamiast ślepo jej ufać („Madonno, czym mnie wybawisz od nocy?”). Nie umie(a może nie chce?) uwierzyć w jej intencję „(…)po zgonie”. Metafora „(…) łuskać z zamyślenia?”, która oznacza próby dojścia do sedna problemu, to jego istoty, praprzyczyny, które doprowadziły do uśmiercenia boskości Madonny. Zarzuca jej, że już nie potrafi działać z ciepłem, że każdy jej ruch cechuje chłód, który jest kolejnym cierpieniem zadawanym osobie mówiącej w utworze (Uczyń ruch nieomylny, daj nazwanie/ wiatrom chłodnym, które z dzbanów leją/ płyn, co jak płomień jest). Jedynym ratunkiem jest poddanie się ukochanej podmiotowi w jego snach. Sen dla „ja” lirycznego jest jakby wytchnieniem podczas nocy, w którym nie odczuwa wszystkich lęków związanych z tą porą. Jednak, gdy w sen, dotychczasowe ukojenie, zaczynają wkradać się łzy Madonny, to podmiot wybiera noc pełną lęków, ale podczas której będzie mógł racjonalnie popatrzeć na sprawę ze snu, który jest kłębkiem emocji („budzę się” jest przejściem ze świata emocji do świata racjonalizmu).
Utwór Barańczaka odwołuje się, w przeciwieństwie do liryki „Nocy”, do sfery duchowej. W „Płakała w nocy, ale jej płacz go nie zbudził” następuje onomatopeizacja, która uwidacznia się poprzez zwracanie podmiotu na dźwięki nocy („(…)dygot szyby”; „(…)skrzyp drewna”). Podmiot liryczny zwraca uwagę na duchowość, z jego słów przebijają się wręcz emocje. Nie mamy tu żadnych emocji związanych z ciałem, jak pożądanie występujące u Baczyńskiego, jedynie emocje duchowe, jak złość, zobojętnienie, strach. Noc jest okresem, który potęguje te uczucia, wyolbrzymia. Rola kobiety jest całkowicie odmienna niż w przypadku pierwszego utworu. Tam jest oprawcą, tu- ofiarą. Noc wyzwala w niej płacz. Płacze co noc, ale nie chce, by jej partner go słyszał, choć on jest jego powodem jest na to zbyt dumna(„Nie był płaczem dla niego, chociaż mógł być o nim.”). Tłumi go jak może, stara się opanować(„to, co tłumione czyniąc podwójnie tłumionym”), płacze do poduszki, która od płaczu jest cała mokra, ale daje poczucie, że jej płacz jest intymny, tylko dla niej(„(…)tę wilgoć poduszki,(…)”). Czuje się samotna w swoim płaczu, ale nie chce, aby ktokolwiek o nim wiedział, aby się nad nią litować. Boi się, że gdy do jej płaczu wkradnie się litość drugiej osoby, to płacz przestanie być prawdziwy, przestanie być jej, stanie się przedstawieniem dla drugiej osoby. Gdy wszystko wychodzi na jaw, nie jest w stanie przyznać się do swoich słabości, których przyczyną jest podmiot liryczny(„Płakałam w nocy ale nie mój płacz się zbudził”), nie chce go martwić, chce mu i sobie oszczędzić wyjaśnień. Ten płacz bardzo nie zadowala „ja” lirycznego. Metafora „I półprzytomny wstyd, ze ona tak się tak trudzi” pokazuje, ze płacz powoduje u niego wyrzuty sumienia, których nie umie opanować w nocy, to właśnie wtedy wybuchają i nie pozwalają mu zasnąć, co odbija się na jego życiu w dzień. Zaczyna się martwić, ile czasu minęło, zanim usłyszał jej płacz. Przedtem wszystko inne przeszkadzało w odbiorze: „skrzyp drewna, trzepiąca o komin/ gałąź, wiatr dygot szyby(…) negowały staranniej”. Metafora „skrzynka bezsenności” pokazuje nam, że nie jest to pierwszy raz, kiedy z jakiegoś powodu „ja” liryczne cierpi na bezsenność. I mimo, że podmiot cierpi razem z ukochaną, to jednak nie decyduje się na wyciągnięcie do niej ręki, wspomożenie jej. Czemu? Bo inni mu radzą „Śpij, pomiń snem tę wilgoć poduszki, nocne prawo ludzi”. Ten wers mówi nam jeszcze, że płacz i inna eskalacja uczuć jest normalna i każdy człowiek ma do tego prawo, którego nie można mu zabierać. „Ja” liryczne nie jest na tym samym poziomie wyrażania i odczuwania emocji, co kobieta. Jego emocjonalność jest prostsza, rozróżnia tylko podstawowe emocje, nie rozróżnia ich złożoności, dlatego zostaje obdarzona epitetem „toporniejszej tkliwości”. Przez swoją partnerkę zostaje uświadomiony, że nie ona jest przyczyną płaczu, a wiatr i szyby, które są „obce sprawom ludzi” to znaczy, że wpływają na ludzkie historie nie oglądając się na nich samych. Z konstrukcji utworu wynika jego paradoksalność. Jest to typowy przykład villanella, ale jego tematyka nie za bardzo się wiąże z samą koncepcją. Villanella jest utworem, który się kojarzy z sielankowością, melodyjnością i rytmicznością. Te wszystkie cechy, prócz sielankowości, utwór Barańczaka zachowuje. Jednak jego poruszanie tematu samotności, pewnego rodzaju strachu. Zastosowanie właśnie tego rodzaju konstrukcji poetyckiej miało na celu odciążenie „ciężkiej” i trudnej treści utworu, trochę przybliżając go do piosenki z uwagi na występowanie refrenu składającego się z  dwóch wersów: „Płakała w nocy, lecz nie jej płacz go zbudził” rozpoczynającego cały utwór i kończącego drugą oraz czwartą strofę, a prócz tego „To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi”, który kończy strofę pierwszą, trzecią i szóstą. Oczywiście oba zostają zmodyfikowane, jednak rytm i brzmienie pozostają bez zmian.
Wiersz „Noc” Baczyńskiego i „Płakała w nocy ale nie jej płacz go zbudził” Barańczaka posiadają tę samą tematykę- samotność, lek, noc. Jednak są to dwie całkowicie różne liryki. Różni je niemal wszystko. Jedną z głównych różnic jest oczywiście budowa wierszy: Baczyński nie trzyma się żadn6ch dotychczasowych reguł, uważając je za zbędne, natomiast utwór Barańczaka poddany jest silnemu rygorowi przy tworzeniu villanelli. U każdego z nich role są inne. Autor „Nocy” przedstawia podmiot swojego wiersza jako ofiarę Madonny pełnej grzechu, natomiast w „Płakała w nocy ale nie jej płacz go zbudził” „ja” liryczne jest przyczyną samotności, a kobieta(partnerka?) ofiarą jego twardości i szorstkości. Sam stosunek podmiotu jest inny. Podmiot liryczny w „Nocy” sam zdecyduje o ignorowaniu płaczu Madonny, natomiast autor „Płakała w nocy ale nie je płacz go zbudził” zdaje się nam mówić, że to nie je wina osoby mówiącej w utworze, że ignoruje kobietę- wpływ na to miala i ona sama i opinie innych. Odmienny jest również stosunek do nocy. Baczyński przedstawia noc jako porę pełną strachu, lęku, pożądania, jako dzikie zwierzę, które jest takie samo z siebie, natomiast dla Barańczaka noc tylko wyolbrzymia wszelkiego rodzaju uczucia. Samotność czy strach nie są cechami nocy, a nas samych, które w ciemnościach się objawiają w całej swej okazałości i wywierają na nas zdecydowanie większy wpływ niż ma to miejsce za dnia. Dlatego utwory Barańczaka i Baczyńskiego mimo pozornych podobieństw bardzo wiele różni mimo podobnej tematyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz