sobota, 2 kwietnia 2011

Się spisałem się...

... i dla Głównego Urzędu Statystycznego jestem już oficjalnie Ślązakiem. Niestety okazało się, że dostałem tylko basic version, bo na dodatkowe pytanie odpowie tylko 20% obywateli. Trochę szkoda, ale z drugiej strony, jakby wszystkim miano zadawać te wszystkie pytania o wyznania, czas dojazdu do pracy etc. to by się pewnie i do przyszłego roku nie wyrobili. W każdym bądź razie, ja się spisałem internetowo (http://www.spis.gov.pl/) i Was też do tego zachęcam. Ewentualnie możecie zrobić to telefonicznie albo poczekać na jakąś piękną rachmistrzkę/przystojnego rachmistrza (jak kto woli). JJa ta wolałem nie ryzykować spotkania z jakąś Godziilą.
takie mają za jakiś czas jeździć
po śląskich torach jako
 Koleje Śląskie :D
   W ogóle to siedzę w pociągu na Śląsk i poczyniłem kilka obserwacji. Pierwszą jest to, że Polska zasadniczo jest piękna z okien pociągu. Mógłbym jechać i jechać bez końca (choć z drugiej strony te 11 godzin tygodniowo - dwa razy po 5,5 - w zupełności mi wystarczają). Te lasy, łąki, czasem i urokliwe stacyjki (moim niekwestionowanym liderem jest stacja Garbatka - może nie za majtkowy kolor elewacji, ale za czcionkę, która informuje o nazwie stacji - coś pięknego :D) i budzący się do życia świat (raptem tylko podczas tej podróży widziałem już trzy razy bażanta, kilka saren, dwa zające i myszołowa). Co do samej infrastruktury kolejowej to zauważyłem ciekawą rzecz - dworce na wschód od Śląska zawsze mają peron 1 z jednym torem tuż przy samym budynku dworca (w sensie, że można bezpośrednio z dworca wejść na peron). I próbuję sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widziałem takie rozwiązanie na Śląsku. I chyba tylko raz się zdarzyło, w Kietrzu (ale tamta stacja już nieczynna). No i może w Raciborzu, ale tego nie jestem pewien. Ale też zauważyłem podczas tej podróży manię wypalania łąk i pól. No na większą głupotę to trudno wpaść (choć z drugiej strony kreatywność ludzka nie zna granic - w obie strony). I śmieci. Wszędzie śmieci. Jadąc nie udało mi się nie wiedzieć śmieci przez okres dłuższy niż 10 sekund. Syf i pornografia! I nieważne, czy przy osiedlu ludzkim czy głęboko w lesie - śmieć to śmieć i wala się wszędzie :-/
   A skoro już dorwałem się do klawiatury to może jeszcze mały manifest dot. mojego szanownego Kolegium MISH na KUL. Powodem zaistnienia takowego jest lawina, którą wczoraj małym kamyczkiem rozpętaliśmy z Verą G. na linii Instytut Ekonomii - MISH. Otóż w wyniku różnic programowych poszliśmy do prof. Zyty zanieść podania i wyjaśnić sytuację. Pominę całą otoczkę (Skomplikowane? To pięć minut poproszę, pięć minut! :D) wyszło na to, że: Instytut Ekonomii nie miał pojęcia, że ma umowę z MISHem, nie znają minimum, jakie studenci MISH powinni realizować, aby móc się bronić, mamy z Verą w zasadzie dwa miesiące na zaliczenie wykładu i ćwiczeń z podstaw ekonometrii (a to nie jest łatwy i przyjemny przedmiot). Dlatego apeluję do Kolegium: RUSZCIE DUPSKA! A nie opadajcie na laurach, jacy to jesteście wspaniali i fantastyczni, bo MISH założyliście, a o resztę formalności niech się martwią studenci. Prowadzący nie wiedzą, co to jest MISH, jak nas traktować i co z nami zrobić. Utrzymywanie dobrych stosunków z filologiami i filozofią jest dobre, ale w takim razie po co się pchać i podpisywać umowy z innymi instytutami?! Wytłumaczenie, że Instytut Ekonomii nie miał nigdy czasu na spotkanie nie jest przekonywujący. Trzeba było tak długo męczyć, aż znajdzie czas, aż się zainteresuje i ustalić. Albo zrezygnować. I pomyślcie nad tym, aby jakoś rozpropagować MISH: czy to wśród uczniów liceów, ale nie zapominajcie o uczelni! Wyślijcie pracownikom naukowym, którzy mogą zostać tutorami (czyli doktorom wzwyż) jakieś informacje o MISH, o idei tego kierunku. A nie siedzicie w Smoczej Jamie! No, to trochę się wyżyłem :D

No i jestem właśnie w Dąbrowie Górniczej. Za chwilę (po Będzinie i Sosnowcu) Śląsk! <3