Dzisiaj się rozpiszę. Chyba. Nie wiem. Zobaczę. Ale co było ostatnio ciekawego w szkole ???Teoretycznie nic. Ale... było kilka wydarzeń świetnych. Wczoraj. Historia. Gadamy o reformacji, o Lutrze itd. itp. Nagle grzmi nagana: "Chłopcy. Nie rozmawiajcie !"I szybka odpowiedź Oliwera: "Nie chłopcy. Marek !!" Muszę się z nim zgodzić. Według przeprowadzonej przeze mnie analizy naukowej wynika, że osobik znany potocznie jako Marek M. jest z gatunku mzykus bzykus Ma on niebezpieczne właściwości. Jest chamski, wstrętny, podstępny, urządzjący wyścig szczurów. Ale ma też haczyki: dla większości osób staje naiwny, ale dla jednej osoby staje się po prostu żałosny !!! Tą osobą jest... Jędrzej P., barylak. Dla niego mzyk-bzyk, bo taka jest polska nazwa gatunku, do którego należy Marek M., jest w stanie zrobić wszystko. Aby tylko zachować jego przyjaźń. Usrany szczęściarz z tego barylaka. I to właściwie byłoby na tyle. Chociaż nie... dziś na angolu przerabialiśmy pewną piosenkę. Taka tandeta. Ale po solowym występie mzyka-bzyka do koncertu charytatywnego na rzecz dzieci z upośledzonymi drzwiami od ubikacji, na który to cel były zbierane datki (uzbierano ok.3 zł), na Grant Pri Eurowizjon wystąpił duet Miastowi 2 w składzie: wokal- Bartłomiej S. i Sebastian L., chórek- Paweł O., Damian J., Mariusz S. i Michał K. Wyliśmy jak koty srające na pustyniu. To było coś okropnego !!! Ale kichac na to: BAWIMY SIĘ !!!!!!!!Zapomniałem jeszcze, że dziś ja prowadziłem lekcję z religii. Na temat Nowego Testamentu. Koszmar. Nikt mnie nie słucha (były nieliczne wyjątki), a ja muszę się drzeć na całą klasę: Ale nie! Nie będzie takiego dupościsku totalnego. Wybłagam u x. T (nie mylić xP, chodzi o Tadzia) abym mógł pytać. Wtedy będziecie mieli przerąbane. Ogłaszam to na forum ekonomicznym...tfu... internetowym (to przez Europejskie Forum Ekonomiczne, które ma odbyć się 28.04 do 02.05 w Warszawie). Koniec. Wy nie macie szacunku do mnie, ja nie będę miał dla was. I przynieście na następną lekcję Pismo Święte. Przyda się. I to by było chyba na tyle... NIE !!! Skleroza nie boli :D Nareszcie dosałem Pasję niemieckiej stygmnatyczki, na której opierał się Gibson. Na razie jestem na Getsemani. I to juz koniec oficjalnej notki. Kto nie che niech nie czyta dalej: Teraz będzie moja krótka refleksja na temat funkcji przewodniczącego. U mnie w klasie jest prawdziwa demokracja: prawie cała klasa jest w Samorządzie klasowym:D Nie używam terminu trójka klasowa, bo wtedy najkrócej "szefostwo" naszej klasy możnaby określić: 3 po 3. Łącznie dziewięć osób. Ciekawe jak to jest być przewodniczącym ??? Czy jeżeli ja bym nim został, podołałbym obowiązkom ??? Wiem jedno: na pewno nie mieliby ze mną lekko nauczyciele. ale uczniowie również. Ja teoretycznie lubię ludzi, którzy wymagają. W tym momencie połowa osób z mojej klasy by pomyślała i zadała sobie, a może i mi pytanie: "To dlaczego nie lubisz Androida ???". Odpowiadam: po pierwsze: popada ze skrajności w skrajność. Po drugie: jest niezdecydowana. Po trzecie: Nie słucha głosu innych. Po czwarte: jest wredna, bo specjalnie próbuje nas uwalić. I tych przykładów można mnożyć długo. Najgorszym punktem w funkcji moich przewodniczących było negocjowanie. Jak kogoś uraże to wybaczcie. Ale jak można negocjować kontrakt po jego podpisaniu. Albo w momencie, kiedy nauczyciel na to pozwoli, albo przypomni. Przecież na tym polega rola przewodniczącego, aby m.in. wynegocjować najlepsze warunki kontraktu dla klasy. Ja gdybym nie umiał wynegocjować kontraktu, bym go nie podpisał. Pewnie dlatego Android broni się rękami i nogami, abym tak czasem nie został "szefem" klasy. Ale nie wiem, czy sami uczniowie chcieliby. W końcu: "Kto ma tytuł, ten ma władzę :D". Ale podstawowym pytaniem jest: czy ja bym chciał być przewodniczącym. Przecież to jest duża odpowiedzialność, nauczyciele wymagają od ciebie nienagannej postwy. Musisz latać, dwoić się i troić, organizować różne pierdoły. Z wyjątkiem tego drugiego wszystko bym zniósł. Jeszcze pozostają dwie kwestie. Pierwsza: moja klasa. Nie może dobrze funkcjonować przewodniczący, kiedy klasa jest niezgrana, podzielona na grupy, każdy ma swoje zdanie i zdarzają się czarne konie. Moja klasa niestety spełnia niektóre te "wymogi". Byłoby trudno, ale można zawsze klasę utemperować. Choć w trzeciej klasie gimnazjum ??? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. I ostatnia sprawa: z kim miałbym pracować ??? Nie zgodziłbym się gdyby moim zastępcą został Marek M. Na samą myśl (kiedy mnie nie byłoby w szkole), że Marek M. ma reprezentować klasę, a przede wszystkim mnie, od razu przechodzą dreszcze. To musiałyby być osoby mojego pokroju. Ale mi sie palnęło :D! Więc po ogólnej ocenie wychodzi, że jednak chciałbym być przewodniczącym. Ale jaja !!!
Nie pozdrawiam dziś nikogo po imieniu, bo inni się czują obrażeni. Dlaetgo pozdrawiam wszystkich naraz i z osobna
Ze skarbca dobrych rad:
21. Kiedy ktoś na ciebie krzyczy, oprzyj swoje ciało o krzesło, na którym siedzisz, albo stań pewnie na nogach. Staraj się spokojnie oddychać. Zastanów się, co ta osoba próbuje ci przekazać (to bardziej rada dla mnie na polskim- przyp. aut.)
Myśl na dziś:
"Drzewa i kamienie nauczą cię rzeczy, których nie usłyszysz z ust żadnego nauczyciela. " Claraval