piątek, 15 lipca 2005

Nareszcie...

....zakończyłem sprzątanie pokoju. Chociaż właściwie nie pokoju, a biurka. To była poniekąd tragedia, a poniekąd ciekawe przeżycie. Zacząłem tą syzyfową pracę 5 lipca br. Skończyłem 13 lipca 2005. Myślałem w pewnych momentach, że padnę. Pierwszy ruch: wywaliłem wszystkie papiery i inne tego typu rzeczy na podłogę w pokoju. Był to ruch bardzo zły. A to z tego powodu, że przez najbliższe 8 nocy musiałem spać na połówce mojego łóżka. A mówię wam- nie należy to do przyjemności. Najpierw zrobiłem wstępną selekcję, czyli powywalałem gazety, czasopisma i zeszyty, które nie są mi na nic potrzebne (uprzednio wycinając te artykuły, które mogą mi się to czegoś przydać). Wyszło mi, tylko z tego papieru, prostopadłościan (wsadzałem do kartonu) o wymiarach 48cm´35cm´20cm i wadze 12kg. Przypominam, że pochodzi to z szafek biurka o łącznej pojemności (nie licząc szafek na podręczniki) 73cm´36cm´42cm. Przypominam, że trzeba od wymiarów półek odjąć grubość desek, a także pojemność, którą obejmowały rzeczy, których do kartonu nie wrzucałem (ok. 50% całej pojemności). Trwało to dwa dni. Musiałem przecież wszystkie te gazety przeczytać, wybrać artykuły, wyciąć je i poukładać w taki sposób, abym nie musiał ich po
całym pokoju szukać. Potem nadszedł etap II. Podzieliłem wszystko na 15 kategorii, kupiłem teczki (zdzierstwo- 60gr w hurtowni, a w Tesco później kosztowały 48gr) i rozpocząłem podział właściwy. Brałem do ręki jakiś artykuł. Przeglądałem go z obu stron. Niepotrzebne artykuły przekreślałem żółtym lub zielonym mazakiem. W razie potrzeby (której wymagały prawie wszystkie materiały) przycinałem je, aby nie wyglądały jak pogryzione. Następnie zszywałem je zszywkami (jeszcze mi zszywacz nawalił i musiałem pół dnia się męczyć, aby go do stanu używalności doprowadzić) i układałem na miejsce jego przeznaczenia, czyli pod karteczki z wypisanymi kategoriami. Ile to razy zdrętwiały mi to bólu nogi od wygibasów na podłodze. Niestety musiałem to robić na podłodze, ponieważ biurko tesh było zawalone. Ogólna segregacja materiałów trwała dni pięć. Myślałem, że zaraz szlag mnie trafi, kiedy moja kochana mamusia przyniosła mi dodatkową stertę gazet, abym sobie przejrzał. Ale udało mi się. Przeszedłem w końcu do etapu III. Myślałem sobie: „Spoko. Pójdzie raz, dwa, trzy”. No i poszło. Trzy dni. Brałem każdą kategorię, przygotowywałem teczkę, roiłem spis i odkładałem na półkę. Po skończeniu tego etapu nastał finisz. Musiałem poukładać/powyrzucać/wcisnąć bratu lub mamie całą resztę biurkowej hołoty. I kolejne trzy dni. Teraz już pokoik jest prawie czysty. Teraz tylko potrzebuje kilka kosmetycznych spraw. A wtedy wszystko będzie pisane, poukładane, na swoim miejscu i będzie git. Tylko nie wiem jeszcze co zrobić z Newsweekami, bo nigdzie mi się nie mieszczą. Sto numerów z 2003, 2004 i 2005 czekają na swoje miejsce. I tak oto wyglądają porządki w moim pokoju. Przeprowadzam takie raz na rok.
To chyba jest moja przedostatnia nota podczas tych wakacji. A to z powodu, że za kilka dni wyjeżdżam na wieś do końca miesiąca, a później... Welcome Kolonia & Światowe Dni Młodzieży. W takim razie do zobaczenia

P.S. Jak na parafii w Niemczech będzie komputer z dostępem do Internetu, to może napiszę małe sprawozdanie. Może.

środa, 6 lipca 2005

I rozpoczęły się...

...WAKACJE 2005. Jak zapewne zauważyliście, mój blog został wykasowany aby teraz zostać ponownie przywróconym do życia. Jak chcecie możecie w komentsach pisać mi swoje linki. Możecie w ogóle nie pisać komentarzy, nie dbam o to (na razie). Skończyło się gimnazjum. Muszę was poinformować (o czym, pewnie już wszyscy wiecie) o tym, że nie będę chodził jush do salezjanów. Od 1 września przez następne trzy lata będę uczęszczał do II Liceum Ogólnokształcącego im. Walerego Wróblewskiego w Gliwicach przy ul. Walerego Wróblewskiego 9. Chodzę do klasy If z rozszerzoną historią i wiedzą o społeczeństwie. Z moimi marnymi 148 punktami z rekrutacji (nie dodali mi 10 punktów za olimpiadę :/) jestem w drugiej albo w trzeciej dziesiątce w klasie. W salezjanach byłem czwarty w szkole. No ale cóż... jak spadać to z wysokiego konia. Czy jest mi żal?? Na pewno trochę jest. Już nie będę przegrywał z Anią A., planował intryg przeciw m.m. z Bogdanem B., bił się na Międzynarodowe Znaki Pokoju z Agnieszką B., darł koty z Martyną B., naśmiewał się z fryzu Szymona C., „bodajżował” z Agatą C., prowadził galerii ławkowej z Anią C. (ale dbaj o nasze dzieła sztuki :P), masakrował (niespecjalnie oczywiście) Michała D., zastanawiał się nad momentem w którym do klasy wpadnie Michał D., maltretował (co robiłem jednak rzadko) plecaka Adama G., doszukiwał się nieistniejących rozwiązań z Marcinem G., kłócił się i jednocześnie godził (choć ostatnio popsuły się nasze stosunki) z Sandrą G., obżerał się czereśniami Dominiki G., kłócił się o ustąpienie miejsca w autobusie z Wioletą J., porównywał się wzrostem do Damiana J., docinał (co zresztą działało obustronnie) Marcie J., okazywał względnego spokoju na wyzwiska Oliwera K., DJ-ował z Michałem K., ps. Camara, dziwił się na widok srebrnych spodni Michała K., ps. Koza, odbierał podręczników przed lekcją biologii Ani K., dyskutował o wszystkim i niczym z Sebastianem L., prowadził ostrej wymiany zdań z Wioletą Ł., obgadywał wszystkich na przystanku z Agatą M., wściekły na Marka M. za to, że bezczelnie śmie istnieć, „łapał” Olgi O. w momencie utraty przytomności, wypowiadał bez zająknięcia pseudo Pawła O., prosił Patrycji P. o podanie ołówka na polskim, denerwował non stop Jędrzeja P., pitongował i didongował Ani R., gonił Karola S., śmiał się z Mariuszem S., wpadał na pomysły godne tylko Łukasza S. i bił się na poduszki z Bogną W. Nie będę jush tego robił. Zapewne zatęsknię za tym, za wami. Ale cóż, nie można się za mocno do ludzi przywiązywać, bo się nie będzie mogło od nich oderwać. Może i oto chodzi, ale ja musze zmieniać co jakiś okres czasu środowisko. Ale zawsze będę o was pamiętał, może od czasu do czasu wpadał na Helenkę. Za kim będę tęs... nie, tęsknił to za duże słowo w stosunku do nauczycieli :]. Napiszę inaczej. Szkoda, że już nie będzie mnie uczyć p. (UWAGA! Nie przecierajcie monitorów, tu naprawdę tak pisze) Bożena O., z którą, choć darłem koty to szanowałem i cenię ją za to, że mnie polskiego nauczyła, p. Jadwiga O.- nie będzie prac rocznych ;-( ani swobodnych pogadanek na różne tematy, p. Barbara J. I szkoda, że nie usłyszę już jej uszczypliwych komentarzy. I tych nauczycieli jest mi najbardziej szkoda. Nie napiszę, których mi nie jest szkoda, bo po pierwsze, nie chcę sobie zaśmiecać głowy nimi, a po drugie zapewne przypuszczacie, za kim tęsknić nie będę :P. Ale teraz w końcu będę chodził do Gliwic, będę miał więcej konkursów, będę nastawiony na histę i na wos, na których mi to przedmiotach najbardziej zależy, będę miał w miarę blisko i wiele wiele innych korzyści. Wybaczcie, że wybrałem akurat tę opcję, ale każdy z nas jest egoistą i najpierw patrzy na siebie, później na innych. Do zobaczenia i życzę udanych wakacji.