sobota, 30 września 2006

Miss World 2006...

...jest Czeszką. Nie zmienia to faktu, że zapewne studiuje jakąś tam chemię termojądrową i chce wybawić nas od powietrza, chorób, głodu i wojny jak w tej starej pieśni religijnej, gdzie nie wiedzieć czemu zastępuję ją Bóg :|. Jak mnie tego typu wywody denerwują. Jak nie mają nic ciekawszego do powiedzenia, to niech po prostu siedzą cicho. Albo od razu niech gospodarze dają im kilka propozycji do wybrania. Ach, jo! Jakbym zapomniał, że przecież to musi wyglądać naturalnie. Szczególnie te uśmiechy jakby im ktoś im rozwierał japy metalowymi hakami próbując wpychać w gardła jedzenie jak to się robi na wsiach gęsiom. Tak się zastanawiałem, dlaczego Miss World zawitało do Warszawy. Ale sobie uprzytomniłem, że aby przejść dalej na Zachód musi przejść przez Polskę. BO od początku wiadomo było, że gala będzie w Sali Kongresowej, gdzie odbywały się Zjazdy PZPR i będzie to takie łagodne przejście z komunizmu przez Rzeczpospolitą Kaczoską (a właściwie dyktaturę). Ale jej! Rozpisałem się zbytnio na jeden temat. A miałem pisać tak jak od paru dni, bo czytelnicy stwierdzili, że tak było lepiej. Dlatego przez jakiś następny czas spróbuję trochę ten styl zmodyfikować. Chyba kiedyś zabiję mocarta. Polska Partia Motorowerów z głównym hasłem „Precz z pedałami!” :D. Antonin Dvořak jest niesamowity. Muzyka genialna. Gardło wciąż boli. Wstrętne ziołowe tabletki nic nie dają. Na półmetek jakoś nie mam zamiaru się wybierać. Kurde, czemu stasia nie ma na gg wtedy kiedy jest mi potrzebny. Albercik wrócił ze spaceru. Politechnika Śląska wydział Geologii i Górnictwa. Moloch. Deus, tamquam disiunctio, omnia mutare potest. To je prowda! Ała moje gardło! Nie umiem się napatrzyć na tę piękną sówkę z Aten. Ośmiornicy i kalmarów jeszcze nie odważyłem się otworzyć. Ciekawe, czy ta wycieczka dojdzie do skutku? Mam co do tego poważne wątpliwości. Eva nie może zbierać tylu karabinów, bo będzie musiała wydać mnóstwo kasy na zabezpieczenie swego składu broni :). Mason. Czy ja wyglądam na masona? Nie mogę być masonem, bo jestem katolikiem, a to się wyklucza (i chyba tylko dlatego nie jestem, bo osobiście to mnie ta organizacja fascynuje). Ale mi dobrze idzie pisanie na klawiaturze bez patrzenia na nią. Jesteśmy hasacze! Pohasaj z nami! Fajnie się hasa?...My idziemy hasać dalej, ale TY NIE PRZESTAWAJ! Dekle miały być, ale podobnie jak o mało co nie stało się ze wspomnianym konkursem Miss World zabrakło czasu. Tlen ma obrzydliwe poszycie graficzne. Dlatego zostanę przy gg. Dementuję informacje, że się w kimś zakochałem :D. Jeszcze ta chwila nie nastąpiła. Ciekawe czy Ana się na mnie wścieknie za to, że ośmieliłem sobie zachorować i nie zrobić dla niej notatek ze wszystkich możliwych przedmiotów. Ja chcę TVN24, bo TVP3 na razie ma to wewnętrzne psię! Naprawda drukarki się szykuje. Musze chyba ustawić jakiś szablon, bo obecnie to jakoś tak pusto. Chociaż patrząc na to od innej strony to idealny przykład minimalistycznego wnętrza bloga. Żadnych takichtam. Za dwa lata o tej porze albo będę. Kaśka, nie wybaczam ci! No ja, bo jeden nie może być winny. Panuje zasada odpowiedzialności zbiorowej :/. A wydawało się, że dzień będzie taki piękny i tak pięknie się skończy. Ale nie! Ostatnio śniła mi się katastrofa lotnicza. To znaczy atak terrorystyczny na samolot, w którym ja brałem udział. I oczywiście ja musiałem rozmawiać z terrorystami (podobnie jak na lekcjach prof. Wirusa zawsze ja muszę wszystkie dokonania grupy przedstawiać :P ). Wszyscy w tym śnie dzwonili do rodzin, a ja oczywiście... na policję i do księdza. Macierewicz. Jak ja tego gościa nie trawię. Taka żadna twarz z tym wrednym uśmieszkiem za który bym go strzelił i to nie raz. Nie chcę mi wchodzić fotki na bloga :(. Jutro na 7.30 do kościółka. Kocham tę godzinę. ...nie na krześle, nie we śnie, nie w spokoju i nie w dzień, nie chcę łatwo, nie za sto lat, chciałbym...

piątek, 29 września 2006

Prawie powrót...

...Jedi. Jedi, czyli mojego brata. Kurczę, czemu ja muszę się zapisyuwać na konkursy z których i tak nic nie będę miał. Muszę się zapisać na taki, który mi coś ta. Ale sówka ateńska jest fajna! Zanim mogłem skorzystać z kursu musiałem 2 programy zainstalować. Coś ostatnio często piszuję notki. Byłem u lekarza. Niemiecki był podobno bardzo łatwy. Ana się wścieknie bo nie mogę jej przekazać zeszytów. Wredna grypa. Sporo osób na gg. Już nie mogę się doczekać otwarcia ośmiornicy w sosie własnym i kalmarów. Brat choć przyjechał to nie będzie mi zbyt przeszkadzał. I chwała za to nauce. Stasiu Sz. Musisz się do mnie odezwać! Mam bardzo ważna sprawę do ciebie. Nigdzie nie ma „Boskiej komedii” Dantego. Jak ja nienawidzę tej drukarki! I te lekarstwa wstrętne. Jak to można wogóle zażywać. Czy zawsze muszą przeprowadzać próbę antyterrorystyczną kiedy mój brat jest na lotnisku? No wiem, Albert, że się dziś ze mną męczyłeś 0,5h przy tym wyczesywaniu, ale to nie moja wina, że nikt nie zwrócił na Ciebie uwagi? Obadamy. Cosik mi się spać chce. To niedobrze. Może jak się pójdę wykąpać to mi się odmieni. Piętnasty raz oglądany Shrek jednak bawi tak samo jak za pierwszym razem. Tygodnik Moralnego Niepokoju chyba się pokłócił z TVP, bo zamiast ichniego programu puścili Halamę. Coś tu śmierdzi. Pewnie jakiś układ czy coAdam ma szczęście że mnie dziś nie było w szkole. Oki kończę, bo aniołów jak nie było, tak nie ma.

czwartek, 28 września 2006

Porowa...

...panienka. Do głowy można dostać. Modest Olszyński mnie dziś podwójnie zaskoczył. Chciałem zrobić szablon na bloga ale nie wyszło. Tycjan i pisuary- to dopiero połączenie. Dziś mieliśmy rzadki okaz dłubonosa okularnika. Szok! Jutro zapowiedziana gehenna z niemieckiego. Ciekawie jak Anie poszło na zawodach. Kurde, chyba się rozkładam. Zaczyna się bitwa o komputer. Jutro bracik wraca. Wyląduje w Warszawie. Ale wczoraj mi zepsuł humor. Nie ma za co przepraszać, ale co fakt to fakt. Ubezpieczenie proszę pokrywać razem z lekarzem (10zł). Ale mnie Damian rypnął w rękę na wf-ie. Na śniadanko były jajka na miękko, pyszota! Świat znowu wypadł mi z moich rąk. Albert, przestań szczekać! O fcuk, jescza gera i biola. Z koleżanką to się nie dziwię. Anioły nadal bez odzewu. Dziękuję za szachy dziewczyny! Raczej nie pojadę do Norwegii (chyba to już pisałem). Rozstrzelać??? Niegłupia myśl. Dzień Chłopca, a raczej jego przedwczesna forma. Ciekawe jak się czują kwiatki podlane napojem gazowanym z limonki i nawożone kartonikiem po soku ??? Jeszcze ta wredna biola. Po co mi wiedzieć z czego się składa moje oko. Chcę dostać magnolię pośrednią odmianę Alexandrina o kwiatach biało-purpurowych !!! W październiku ma być półmetek. Sandra była na mszy o uzdrowienie w Chrystusie Królu i nic mi nie powiedziała. Oj, nieładnie... Dwie religie. Jak ja nienawidzę czasu. Nie jak przyjaciel, lecz jak tchórz... Ouć! Chyba mam gorączkę nie wiem: lepsza wojna 30-letnia czy polityka wewnętrzna Kazimierza Wielkiego??? A może kongres wiedeński albo geneza I wojny światowej??? PIEPRZONE GG !!!! Uciec gdzieś. To dobry pomysł. W telewizji Lis. Tlen czy gg ??? Kolorowych snów. Płonne marzenia. MAM DOŚĆ !!!!!!!!!!

środa, 27 września 2006

Moje myśli...

...zaczynają coraz bardziej się wymykać. Dziś spotkanie Buisness Managment. Tylko organizacja. Wszyscy się kłócą z rodzicami. Musze czytać książki z historii. Nie licząc reli i łaciny. Oczy mam przekrwione. Chyba zaczynam coś łapać. Wojtek znowu mi wyciął numer na angolu. Moje gardło !!!! Dziś było 26 stopni. Chyba nie jade do tej Norwegii. Miałem odwiedzić salzejanów. Kurde, po co ja się zapisuję na te konkursy. Do cholery, jak można się było pomylić w dacie unii lubelskiej ??? Modest Olszyński dziś mnie zaskoczył. A pan premier tak tłumaczył, że jak zwykle nic nie wytłumaczył. Niech to szlag, czemu zapomniałem o tym CV ???!!! Biorę już chyba 5 Septolete na te gardło Jatsutsappari titkarilallan titkaritillan titstandullaa dipidapidallaa ruppatirupiran kurikankukka jakilikankuu, härtsätsää jaripidabidilla baritsdandillan dillandoo abarippattaa parippariibadibidibidi stendellandoo, jabarillasdilla deijadoo dabadabadabadabadaba duuajavuu risdan dillan stillan dobadakadagadagaduuduudejadoo. Noc zapadła. Czemu drzewo genealogiczne Habsburgów na necie kończy się w roku 1968 ??? Przed chwilą się dowiedziałem, że Chelsea wygrała. Nie ma żadnego wpływu na mnie. Ache ten typek w tej zielonej koszulce !!! A ta jego smycz. A jednak się dało dojść do szkoły. Jutro luzy na 10.55. Co może przynieść nowy dzień ??? płacz czy śmiech ??? Rozwaliłem sobie paznokieć. Ciekawe co tam w SZSP. Ale ci z PiSu się wygłupili. I bardzo dobrze im tak. Musze jutro przepisywać Anie zeszyty. I tak później będzie się po mnie darła. Przystanek był dobry. Ale autobus nie :/. O kurde zapomniałem lookąć na Panoramę Biznes. I tak zaraz siadam do książek. Czemu niebieski długopis pisze lepiej ??? Te dwa grosze na biurku to chyba moje. Pisanie bez ładu i składu to bardzo odstresowujące działanie. Przedsiębiorczość. Skąd ja mam takie piosenki ??? Ile tu błędów. Jak ja bym chciał zamieszkać w Londynie lub Krakowie. Znowu mnie zdenerwował z tym samobójstwem. Ile ja byków robię. Jestem ciekaw jak stoją notowania na tajskiej giełdzie ??? W ogóle oni mają giełdę ??? A on pszedł bo mu się prowadzący podoba. Jeszcze kazał zostać po spotkaniu :P A anioły jeszcze się nie odezwały.

poniedziałek, 25 września 2006

Kurczę...

...tu ledwo rok się zaczął a ja już nie nadążam. Z TVP2 chyba usunęli „Tygodnik Moralnego Niepokoju” i wstawili tandetny Hotel „Polonia”. Dwa dni weekendu z Mery Lue, koleżanką mamy. Straszne to mało powiedziane. Rekord w gadaniu w kieszeni. Siedzę nad angielskim i próbuję coś stworzyć bez drukarki (może narysuję tan Tower Bridge). Noszę się z zamiarem napisania książki. Po notkach to może się spełni za kilka lat. Z angola tradycyjnie 3 ze sprawdzianu. Eva zaczyna zbierać swój arsenał. Gazetka „Sursum Corda” nie ukaże się tylko w przypadku kataklizmu lub końca świata (pocieszny ten ksiądz). Nuapurista kuulu se polokan tahti jalakani pohjii kutkutti. Ievan äiti se tyttöösä vahti vaan kyllähän Ieva sen jutkutti, sillä ei meitä silloin kiellot haittaa kun myö tanssimme laiasta laitaan. Salivili hipput tupput täppyt äppyt tipput hilijalleen. Ievan suu oli vehnäsellä ko immeiset onnee toevotti. Peä oli märkänä jokaisella ja viulu se vinku ja voevotti. Ei tätä poikoo märkyys haittaa sillon ko laskoo laiasta laitaan. Salivili hipput. Ievan äiti se kammarissa virsiä veisata huijjuutti, kun tämä poika naapurissa ämmän tyttöä nuijjuutti. Eikä tätä poikoo ämmät haittaa sillon ko laskoo laiasta laitaan. Salivili. Siellä oli lystiä soiton jäläkeen sain minä kerran sytkyyttee. Kottiin ko mäntii ni ämmä se riitelj ja Ieva jo alako nyyhkyytteek. Minä sanon Ievalle mitäpä se haittaa laskemma vielähi laiasta laitaa. Salivili. Muorille sanon jotta tukkee suusi en ruppee sun terveyttäs takkoomaa. Terveenä peäset ku korjoot luusi ja määt siitä murjuus makkoomaa. Ei tätä poikoo hellyys haittaa ko akkoja huhkii laiasta laitaan. Salivili. Sen minä sanon jotta purra pittää ei mua niin voan nielasta. Suat männä ite vaikka lännestä ittään vaan minä en luovu Ievasta, sillä ei tätä poikoo kainous haittaa sillon ko tanssii laiasta laitaan. Salivili. Odbija mi. Kurde, czemu to mis się zacina. W środę pierwsze spotkanie z przedsiębiorzości. Jeszcze ta funkcja kwadratowa z matmy. Olimpiada z histy dwudziestego któregoś paździrnika. Rela- 30 listopada. Ostatnio coś nie umiem zasnąć. Albert po mnie szczekał, bo nie chciałem iść z nim na dwór (bezczelny stwór!). Och nie, znowu spojrzałem, że musze robić angol i matmę. Ściszę muzykę, bo denerwuje ona rodziców. Piszę bez ładu i skłądu, ale coś mi dziś ochoty na jakieś skopmlikowane słownictwo brak. W rozmowach w tłoku genialnie podrabiają Marcinkiewicza, Szczukę, Leppera, Kaczora, o. Rydzyka i paru innych. Oglądałem Dzikuskę na tvp1. Nie zauważyłem końcówki i film trochę się urwał. Chcę być na Festynie Archeologicznym w Biskupinie!!! Ooooooo... Mas Que Nada.... . Depresya jesienna ??? Chciałbym być Szwajcarem. Po co się męczę, skoro przeczytają może ze trzy osoby ??? O Dośka na gg. Jutro na 7.10 i jeszcze hala. Umieram. Kończe bo ten cholerny angielski czas zacząć a ja fiksuję

piątek, 8 września 2006

Właściwie...

... nie miałem zamiaru pisać tej notki. Ale stwierdziłem, że nawet warto. Jak wiecie rozpoczął się 10-miesięczny okres zniewolenia cogitariatu przez świecką bliźniaczkę Świętej Inkwizycji której celem jest torturowanie, poniżanie, znęcanie się nad biednymi, niewinnymi istotami gatunki homo sapiens sapiens, które nie osiągnęły jeszcze odpowiedniego poziomu zaawansowania, aby decydować same o sobie. Jednym słowem zaczęła się szkoła:/. Na rozpoczęciu było całkiem normalnie. Nie trwało długo, nie było aż tak bardzo nudne. Myślałem, że skład klasowy mnie nie zaskoczy. W końcu było wiadomo, kto odszedł, kto został itd. A tu ZONK! Okazało się, że trafił nam się spadochroniarz, „córka” Wirusa. Podobno obecność jej w szkole to wielkie wydarzenie, porównywalne do zmian pór roku, dlatego z niecierpliwością oczekuję jej przybycia. Ogólnie informacja ta nie wywołała na mnie większego wrażenia. Ale niestety to nie był koniec niespodzianek. Największą okazał się plan lekcji na wtorek. Otóż moja grupa zaczynała lekcje o... 7.10 i żeby było śmieszniej to rozpoczynaliśmy cudowną lekcją z Mrs. Niezbędną. Dnia następnego niestety tak też się stało. Była najnormalniejsza lekcja. W ogóle też była fiza z p. Knypek ps. Kopiec Kreta :D I jak zawsze było nudno na lekcji, a w międzyczasie liczenie chrumkań już było ciekawsze. Jeruuuna! nie będę opowiadał o wszystkich lekcjach po kolei, bo to będzie zbyt nudne. Przeteleportuję się od razu do czwartku do Godziny Wychowawczej, naszej ostatniej lekcji tego dnia o godzinie 16.25- 17.10 (tak to bywa w szkole gdzie plan lekcji układa jakiś wadliwy, zawirusowany ;P program komputerowy). Jest przerwa. Moja ulubienica klasowa, WC, wzburzona z sobie tylko znanemu powodu wychodzi z klasy z plecakiem. Odwraca się wzrokiem w stronę klasy... i z nienawiścią w oczach trzaska z całej siły drzwiami! Biedna Kathrein B., czerwona jagódka, myślałem, że zaraz padnie na zawał :D. Mój wychowawca, Modest Olszyński się wk....ł nie na żarty. Najlepsze z tej pożałowania godnej historyjki było to że WC wróciła do klasy jak gdyby nigdy nic. Później Olszyński zjechał ją równo ustawiając frontem do morza. Na wychowawczej omawialiśmy chodzenie na MAF-ię. Gdyby to nie było w godzinach szkolnych raczej bym się nie zgodził, ale skoro można opuścić jakąś lekcyjkę... :] Ale do tego trzeba zgody 100% naszej klasy. Jak to bywa w demokracji, trzeba było przeprowadzić głosowanie. Już wszyscy szczęśliwy, uśmiechy na twarzach.... a tu jak grom z jasnego nieba VETO! wiktoriańskie się rozległo. Już mnie WC wkurzyła. A jeszcze bardziej mnie wkurzyła hasłem „Ja nie będę chodziła (...) i nie mam zamiaru zmieniać decyzji”. Jakby głupia łachę nam robiła (w gruncie rzeczy może i robiła). Miałem zamiar coś odpowiedzieć, ale uprzedziła mnie Mande P. stwierdzając „To zmień klasę!”. Przyznam, to było chamskie, ale WC potraktowała nas w dokładnie taki sam sposób. Ona myśli, że co, że jest świętą krowa, a my jesteś my w Indiach ???!!! Nie! Ona jest tylko WC w klasie II F. Kompromis okazał się taki, że my zapłacimy złotówkę więcej, żeby kupić bilet dla wirtualnej WC. I w gruncie rzeczy to był news tygodnia. Na następne artykuły proszę czekać do przyszłego tygodnia :)

WSZYSTKIE PODOBIEŃSTWA DO OSÓB I ZDARZEŃ PRZYPADKOWE I NIEZAMIERZONE (by autor)