piątek, 8 września 2006

Właściwie...

... nie miałem zamiaru pisać tej notki. Ale stwierdziłem, że nawet warto. Jak wiecie rozpoczął się 10-miesięczny okres zniewolenia cogitariatu przez świecką bliźniaczkę Świętej Inkwizycji której celem jest torturowanie, poniżanie, znęcanie się nad biednymi, niewinnymi istotami gatunki homo sapiens sapiens, które nie osiągnęły jeszcze odpowiedniego poziomu zaawansowania, aby decydować same o sobie. Jednym słowem zaczęła się szkoła:/. Na rozpoczęciu było całkiem normalnie. Nie trwało długo, nie było aż tak bardzo nudne. Myślałem, że skład klasowy mnie nie zaskoczy. W końcu było wiadomo, kto odszedł, kto został itd. A tu ZONK! Okazało się, że trafił nam się spadochroniarz, „córka” Wirusa. Podobno obecność jej w szkole to wielkie wydarzenie, porównywalne do zmian pór roku, dlatego z niecierpliwością oczekuję jej przybycia. Ogólnie informacja ta nie wywołała na mnie większego wrażenia. Ale niestety to nie był koniec niespodzianek. Największą okazał się plan lekcji na wtorek. Otóż moja grupa zaczynała lekcje o... 7.10 i żeby było śmieszniej to rozpoczynaliśmy cudowną lekcją z Mrs. Niezbędną. Dnia następnego niestety tak też się stało. Była najnormalniejsza lekcja. W ogóle też była fiza z p. Knypek ps. Kopiec Kreta :D I jak zawsze było nudno na lekcji, a w międzyczasie liczenie chrumkań już było ciekawsze. Jeruuuna! nie będę opowiadał o wszystkich lekcjach po kolei, bo to będzie zbyt nudne. Przeteleportuję się od razu do czwartku do Godziny Wychowawczej, naszej ostatniej lekcji tego dnia o godzinie 16.25- 17.10 (tak to bywa w szkole gdzie plan lekcji układa jakiś wadliwy, zawirusowany ;P program komputerowy). Jest przerwa. Moja ulubienica klasowa, WC, wzburzona z sobie tylko znanemu powodu wychodzi z klasy z plecakiem. Odwraca się wzrokiem w stronę klasy... i z nienawiścią w oczach trzaska z całej siły drzwiami! Biedna Kathrein B., czerwona jagódka, myślałem, że zaraz padnie na zawał :D. Mój wychowawca, Modest Olszyński się wk....ł nie na żarty. Najlepsze z tej pożałowania godnej historyjki było to że WC wróciła do klasy jak gdyby nigdy nic. Później Olszyński zjechał ją równo ustawiając frontem do morza. Na wychowawczej omawialiśmy chodzenie na MAF-ię. Gdyby to nie było w godzinach szkolnych raczej bym się nie zgodził, ale skoro można opuścić jakąś lekcyjkę... :] Ale do tego trzeba zgody 100% naszej klasy. Jak to bywa w demokracji, trzeba było przeprowadzić głosowanie. Już wszyscy szczęśliwy, uśmiechy na twarzach.... a tu jak grom z jasnego nieba VETO! wiktoriańskie się rozległo. Już mnie WC wkurzyła. A jeszcze bardziej mnie wkurzyła hasłem „Ja nie będę chodziła (...) i nie mam zamiaru zmieniać decyzji”. Jakby głupia łachę nam robiła (w gruncie rzeczy może i robiła). Miałem zamiar coś odpowiedzieć, ale uprzedziła mnie Mande P. stwierdzając „To zmień klasę!”. Przyznam, to było chamskie, ale WC potraktowała nas w dokładnie taki sam sposób. Ona myśli, że co, że jest świętą krowa, a my jesteś my w Indiach ???!!! Nie! Ona jest tylko WC w klasie II F. Kompromis okazał się taki, że my zapłacimy złotówkę więcej, żeby kupić bilet dla wirtualnej WC. I w gruncie rzeczy to był news tygodnia. Na następne artykuły proszę czekać do przyszłego tygodnia :)

WSZYSTKIE PODOBIEŃSTWA DO OSÓB I ZDARZEŃ PRZYPADKOWE I NIEZAMIERZONE (by autor)

3 komentarze:

  1. brak ci czegoś w tekstach stanowczo MocArt-a

    OdpowiedzUsuń
  2. a u mnie w szkole to tylko n u d a n u d a i n u d a ,o! chociaż Ty masz zabawne historie;p odliczam dni do świąt;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaka ta notka pocieszna :P a wc jescze zobaczy jak nam zalezie za skórę!

    OdpowiedzUsuń