sobota, 21 października 2006

Herbatka z...

...cytrynką, miodzikiem i cynamonkiem na chore gardziołko. Dziś napiszę notkę w starym stylu. A przynajmniej prawie w starym stylu. Przez ostatnie kilka dni towarzyszyły mi dwie piosenki: Elektrycznych Gitar „I co ja robię tu?” oraz Roberta Gawlińskiego „Myślę, że nie stało się nic”. Zaczęło się od...czwartku. Mieliśmy redukcję lekcji, ale i tak myśmy musieli przyjść na 10.55 na WF-y. Okazało się, że ich nie ma, więc bandą chłopa poszliśmy podbijać miasto. Padł pomysł (istotny, jak się później okaże) abyśmy poszli do I LO albo do V LO. Ja chyba stwierdziłem, że to głupi pomysł (tak jak ja :/). Zawitaliśmy więc do McDonalds’a. Okropny wystrój swoją drogą, jak na lekki bar głównie dla dziecie. Na wieczorowy klub tylko dla panów był wręcz idealny. Tam posiedzieliśmy,. Pojedliśmy tabele odżywcze produktów marki McDonald’s i zawędrowaliśmy do Parku Chopina. Tam weszliśmy do ogródka jordanowskiego i się kręciliśmy na jakiejś karuzeli (NIE ŚMIAĆ SIĘ!!!). W końcu trzeba się było wybrać na fizykę z p. Knypek, ps. Kopiec Kreta. Ta na chwilę wyszła z klasy i o godzinie 12 minut 50 STAŁO SIĘ !!! Zaczęło się niewinnie. Po prostu zadzwonił telefon. Myślałem, że to ktoś robi mi żart. Ale nie. Jakiś obcy numer. Odbieram i dowiaduję się, że to Ganna S. I zadała decydujące o całej sprawie pytanie „Czemu Cię nie było dziś na olimpiadzie z historii”. Ano nie było mnie byłem przekonany że ona jest w piątek, bo któraś z uczestniczek o takowej dacie (20.10) mnie poinformowała. Myślałem, że to żart, a zaraz później w głowie zaczęła mi lecieć piosenka „I co ja robię tuuuu...? Co ty tutaj robiiiisz...?”. Myślałem też, że mnie szlag trafi! I trafił. Miałem do wyboru: albo rzucać krzesłami, strzelać do kaczek, gęsi itp., tłuc szyby, pozabijać wszystkich, albo zdusić to w sobie. Zdusiłem. Niewiele to pomogło, bo jak sobie uprzytomniłem, że całe 6 miesięcy nauki poszło na marne przez jakąś głupią datę i karuzelę w ogródku to Knypkowi trochę się oberwało :/. Będzie trzeba to naprawić. Cały się trząsłem. Po fizyce nie zostałem na łacinie, tylko ruszyłem w kierunku przystanku. Ledwo doszedłem, tak się trząsłem. Do tego doszła migrena, skubanie dolnej wargi i wbijanie paznokci do krwi. W domu panika! Takie to było zaskoczenie. Nie umiałem nic zrobić prócz zarysowywania kartki ołówkiem. Winnego (prócz mnie) niestety nie było. Jak szedłem spać w radiu leciała piosenka „Myślę, że nie stało się nic”. Jak na zamówienie, była to też pierwsza piosenka, którą usłyszałem zaraz po przebudzeniu się następnego dnia :D.
W piątek ośmieliłem się pójść do szkoły. Czekało mnie najcięższe starcie: prof. Wirus. Nie czekałem na nie długo. Już przed geografią mnie przyłapał. Nie uwierzył w moje tłumaczenia, że miałem podany zły termin i że się skapłem, że może być olimpiada po tym, że reszty uczestniczek nie ma w szkole, gdyż nie było wtedy połowy klasy. Dał mi do zrozumienia, że dla niego to ja nie umiałem zrezygnować przed faktem, to zrobiłem to po tchórzowsku nie przychodząc na I etap. Po tym starciu musiałem iść do pielęgniarki po coś na uspokojenie. Poszedłem po zioło :P. Takie świństwo w płynie; na szczęście podziałało. Później dowiedziałem się, że osoba w komisji jeszcze czekała na mnie godzinę, a prof. Wirus obtorbił pozostałe uczestniczki za to, że nie przedzwoniły do mnie zanim się rozpoczęła olimpiada.
Wieczorem szedłem na półmetek z Osobą Towarzyszącą (OT), którą była Olga O. Jeżeli któraś czuje się zawiedziona, że to nie ona nią była, to przepraszam, ale jednym z czynników decydujących (choć nie jedynym) była dostępność tej osoby na gg. Kazałem Oldze jeszcze ze trzy razy przemyśleć to, czy jest pewna. Była. O 19 po nią przyjechałem. Jeżeli widziałem w oknie Anię A., ps. Azjatka to Cię serdecznie pozdrawiam! Przyznam się szczerze, że poszedłem na tę imprezę tylko ze względu na to, że OT nie zrezygnowała. Do „Babilonu” przybyliśmy ok. 19.30. Właściwie do 20.30-21.00 nikogo z mojej klasy nie było i znów melodia w mojej głoe „I co ja robię tuuu?...”. Później się zaczęli zjawiać. Niektórzy byli już mocno zahartowani w boju :D. Na przykład MocZart, który niestety szybko odszedł z naszego świata :D bo tym jak ukazał nam istotę swojego wnętrza :D. Czy Vojteh S., który w pewnym momencie zarywał do wszystkiego, czego się dało (dobrze, że na imprezę wstępu nie miały zwierzęta). Najlepsza muzyka była wtedy, kiedy jeszcze prawie nikogo nie było, później to tak jakość się obniżała, czasem jednak się odbijając od dna. Olga O. Poznała moją klasę., moja klasa poznała Olgę O. Myślę, że się nawzajem polubiliście. Ok. godz 22.30 po raz pierwszy pojawiłem się na parkiecie. Lwem Parkietu (a tym bardziej nie Rywinem) nie zostałem. Ogólnie mój taniec można nazwać „przeskok nożny z podwinięciem rękawów”. To był chyba najpopularniejszy taniec :P nie licząc tańca z głębin oceanów „Przyssanie dwóch jamochłonów”. MacZart jak już powiedziałem przeszedł przed północą w stan astralny i w przypływie być może nirwany odkrył przed nami swoje wnętrze zapadając później w nie. Zanim się uwywnętrznił był z niego pocieszny widok. Nawalony jak bania, ale komórkę umiał obsługiwać i nie chciał jej wypuścić z rąk :). Później się bawiliśmy, ja dostałem rabat na kepapy (nie te radiowe :P) i przyszedł mój brat. Wszyscy go poznali, ja się trochę poirytowałem, bo okazało się, że on też się hartował na Rynku. Po mojego ojca zadzwoniłem ok. 3 w nocy. Odwiozłem Olgę do domu i wróciłem do domu się położyć. Ostatnią piosenką, która leciała w radiu samochodowym to „Myślę, że nie stało się nic”. Dziś pobudka o 11.30 (dzień od 2,5 godziny zmarnowany), gardło zdarte, że mówić nie umiem, stawy mnie wszystkie bolą i jeszcze ta migrena. A przed chwilą w radiu puścili „Myślę, że nie stało się nic”

WSZYSTKIE PODOBIEŃSTWA DO OSÓB I ZDARZEŃ PRZYPADKOWE I NIEZAMIERZONE (by autor)

niedziela, 15 października 2006

Wrocław...

...meeting place. Tyle oficjalne hasło. Ja tam nikogo znajomego nie spotkałem :). Przedstawienie wyszło „pięknie, bosko i kaczosko :P”. Niestety bez upadku. A oni nadal jak dzieci. Trzeba będzie ostro interweniować. Wrzuci się pod pręgierz wrocławski i po kłopocie. „Jak wy będziecie kiedyś żebrać, to ja też wam tak powiem!”. Uch... aż się przestraszyłem tej klątwy. Jakież to fascynujące, że on jest taki zorganizowany i że kończy prace po 2 godzinach, zamiast 8 i że w ogóle jest taki super... . Tylko dlaczego, do cholery dał nam żółtą kartkę?! Fajnie, samobójstwo aby zaszpanować przed dziewczynami. Ino szkoda, zapomnieli, że tu nie istnieje opcja „Save” i „Try again”. Z wami to tak jest! Ja nie chcę mediować, bo nie jestem do tego stworzony i zawsze wszystko wychodzi na opak słoneczka różnokolorowe :/. Śląski Najwyższy Trybunał Pojednawczy nie będzie drugi raz obradował, bo znowu wszystko będzie moją winą. Trzeba by się wybrać do piwnicy świdnickiej. Za niedługo nastąpi otwarcie nowego bloga, tym razem typowo politycznego. Nazwa jeszcze nie ustalona, ale... . Bosko zmęczony po porannej mszy, na której czytałem Księgę Mądrości, bo niby ja nie czytam w ogóle :/. A ten wyjec co innego grał, co innego śpiewał. Nie wiem, jak można ludzi przeganiać po bieżni, kiedy świeci tak mocne słońce. Chyba ktoś mi ładuje psychotropy, o mam ostatnio takie sny, że szok. Pyszne ciepło ciastko z pyszną, gorącą herbatką. Czego chcieć więcej? Malinowy król... maliny...jaką ja mam ochotę na maliny. W ostateczności wiśnie z nalewki ;P. Jak to możliwe, żeby w 650-tysięcznym mieście nie było na Starym Mieście porządnej kawiarni. Bądź nastawiony przyjaźnie, nie obawiaj się wszystkiego. Oczekuj darów, a nie kłopotów. Pamiętaj, że łaska nosi różne „przebrania”. Przygotuj się, aby ją rozpoznać, kiedy się pojawi.Dwoje niemądrych... Co za uparci ludzie to są!!! Niby mają czas, ale czy duma uprawnia do niszczenia przyjaźni ??? Aha miałem skończyć z mediacjami. Św. Jadwiga Śląska- patronka pojednania, Wrocławia, Śląska i paru inszych rzeczy. Oglądałem odcinek „Szansy na sukces”. Można powiedzieć, że Tomek M. Jest fenomenalny, ale ci wyjce. Jak nie umiem śpiewać, to nie idę do takiego programu! Przecież ja nawet nie umiałem się kupić na książce. Horror na św. Jadwigi. Ruchoma szopka dla dzieci. Przypominała mi raczej horror, w którym rzeczy na pozór nie będące w stanie samoczynnie się poruszać, nagle z szyderczym uśmiechem i piskliwym głosikiem (takową funkcję pełniło nagranie „Ave Maria” śpiewane sopranem przez max. 10-latkę) się na Ciebie rzucają, albo przynajmniej odwracają uwagę od sadysty stojącego za tobą. 15 minut i już mogą cię odwozić do Toszka. Rządzenie wymaga wiedzy. Mo Ti- IV w.p.n.e.Niesamowite, już 2400 lat temu przewidziano dojście kaczek do władzy. I to przepowiedział nam Chińczyk (wiadomo- żółtki muszą się wszędzie wcisnąć- nawet w polską politykę). Trzeba jeszcze odwiedzić Wrocław. I jeszcze Kraków ponownie. I wybrać się do Gdańska i Poznania. Warszawę może sobie pominąć. Ciekawe, czy prof. Wirus jakoś skomentuje dodaną na szybko kwestię z żarcikiem???

A NIECHAJ TO NARODOWIE WŻDY POSTRONNE
ZNAJĄ, IŻ POLACY NIE GĘSIE, IŻ KACZORY MAJĄ :P

czwartek, 12 października 2006

Niedawna historya...

...i pewnym piśmje, które ma powstać. To trzeba wyjaśnić. Kurczę, czy oni w końcu przestaną kłócić???!!! Dlaczego ty mu tego nie powiesz ??? Zostałem uznany najprzystojniejszym chłopakiem na zdjęciu klasowym :D. Jutro tj. piątek po przedstawieniu tajne zebranie klasowe ws. WC. Może nawet komisja śledcze ze mną jako przewodniczącym. To jest oburzające- te kaczory wszędzie się wpychają. Mają prezydenta, premiera i reżysera :P. Pado se: bo babka wyszła z klasy to se przedzwoniłam do Ciebie w sprawie prasówki, a ty nic. Jak to ja mam to zamieszczać??? Nie będę wyciągał waszych spraw na forum publiczne. Zaproszenie nie dostarczone. Te przedstawienie to będzie klapa. O ciup! Musze jeszcze poczytać na olipiadę/y. Głupia komórka! Jak to nie ma zasięgu w centrum Gliwic???!!! Ufność stoi wyprostowana, z szeroko otwartymi oczyma, wyciągniętymi ramionami i dłońmi otwartymi na przyjęcie dobra. PRZYJMIJ POSTAWĘ UFNOŚCI !!!Wy nie możecie być na siebie obrażenie, bo jak wy będziecie obrażeni na siebie, to będę musiał dokonywać wyboru, kogo bardziej lubię, a lubię was oboje !!! Ananasy ze wstążeczkami. Ale się porobiło. Carramba!!! Musze wstąpić do salezjanów... Może w przyszły czwartek rano. Kto jedzie ze mną ???Podstawą sukcesu jest szczerość, jeżeli dasz radę ją podrobić, uda ci się!(Prawo Glyme’a) Może to zabrzmi śmiesznie, ale czy nie opłaca czasem się powiedzieć „Gomenasai”???

środa, 4 października 2006

Teraz jo...

...pokomentuję trochę program autorski Sekielskiego i Morozowskiego. A co mi tam. Zostanę zaliczony to postkomunistów i liberałów, ale czy w tym jest coś złego i prawdziwego??? W komunie nie żyłem a liberalizm w końcu propaguje wolność jednostki, słowa i własności :P. Znaczy się ja od razu wiedziałem że rozmowa z Kurskim przebiegnie tak, że posioł K. Będzie próbował wszystkich przekrzyczeć i będzie trzeba mu przerywać. I to co zrobili Sekielski i Morozowski uważam za słuszne. Primo po pierwsze to są tylko ludzie, (cytując za prof. Wirusem) primo po drugie to jest program autorski i nie typowo publicystyczne, więc prowadzący nie musza być potulni jak pieski i odzywać się tylko po to, aby podtrzymać jakiś temat. Jak się z czymś nie zgadzają (w tym przypadku z kłamstwami) to mogą się wtrącać rozmówcy. Trzeba przy tym zaznaczyć, że posioł kłamał w żywe oczy, co chwilę odwracał kota ogonem i do tego reklamował bez zgody właścicieli udział w demonstracji w Warszawie. Ja oprócz tego, ze bym coś odpalił to chyba bym mu dał popularnie „w papę”. Ale koniec. Basta. Bo jak Kaczor Donald się zdenerwuje...bo przecież nas prosi abyśmy się za przeproszeniem zamknęli. nie, nie, nie, to nie jest piosenka monotonna; nie, nie, nie, to nie jest piosenka monotonna; nie, nie, nie, to nie jest piosenka monotonna; nie, nie, nie, to nie jest piosenka monotonna; nie, nie, nie, to nie jest piosenka monotonna; nie, nie, nie, to nie jest piosenka monotonna... Kurczę, obawiam się, czy moje skróty myślowe są skrótami czy nimi przestały być, bo nie wiem czy chcę mieć ciekawsze komentarze, czy ciekawsze skróty... . Ciasteczka były dobre, ale mnie zęby po nich zabolały. To jest zadziwijące ile osób może mieć w tym samym czasie zły humor. Eva i Stanislao mieli okres, a Ana deprechę. Taka ilość komentarzy. To zniewalające. Typ samogłoskowy, typ spółgłoskowy, imparisyllaba, wpadam w trans... . Zaufanie nastraja cię na fale muzyki wszechświata. Posłuchaj... a harmonia życia stanie się dla ciebie wyraźniejsza. Ja też nie cierpię na Syndrom Jesiennego Optymizmu. Zwymyślałem dziś wszystko na czym stoi świat, że szok. Myślałem, że kończy się o 19.30, a nie o 19. Panowie poznali kolegów nie tylko do biznesu, a prowadzący umawia się z kobietami i mężczyznami w różnych pozycjach :D. Świnka skarbonka z rodziny Złociutkich właśnie dała mi certyfikat :]. Byłem w biblitoece. Pierwszy raz wiadziałem jak na stanowisku informacji i obsługi interesantów siedzieli dwaj faceci. Jezu, jak długo jeszcze będę musiał się tego uczyć? Guz nadal boli. Odważyłem się otworzyć ośmiornicę. Myślałem, że jest gorsza. Uwielbiam pozowane zdjęcia naturalne :]. Nie wiedziałem, że on jest aż taki poważny. Myślę, że jeszcze długo nie będziecie się z tego śmiać. Co wiedzą trzy kobiety - wiedzą wszyscy. . Jaką mam ochotę na jakąś potrawę z dużą ilością curry. Jestem bardzo zadowolony, że pobiliście rekord tego miesiąca w ilości komentarzy mam nadzieję, że jutro też to będę mógł powiedzieć. Coś się przestała odzywać. A miała mówić tak dużo i tak często. Trzeba by się wybrać do kina. Ana została zaciągnięta siłą. I bardzo dobrze. Czemu te autobusy kursują o takich porach, które mi nie odpowiadają??? Czy ty naprawdę myślisz, że ja miałbym czas i ochotę opisywać telenowelę koprodukcji brazylijsko-wenezuelsko-peruwiańskiej „Ona i On- ANA i LOL”??? Ale mnie głowa boli. LOT- LOT Of Trouble :P. Aniołów brak. Czeszka jeszcze nie uratowała świata, bo nie umiała się dodzwonić do Odlotowej Agentki, zapominając, że ta nadal pociesza swoją koleżankę. A fizyka neutronowa czeka. Co się stało z czapą by mocZart? Złe mi się śni. I znów wszystko poszło nie tak. Kończę. Kupię tanio wenę.

wtorek, 3 października 2006

Nie było krzyku...

...amerykańskiej panienki-blondynki „Oł Maj Gat!”. Zastygła w pozach jesień. Jak ten człowiek mnie wkurza. Mógł zostać tam, gdzie był. Lekko boli mnie głowa. Zjadłem ogromniaste jabco. Było pyszne. Dlaczego oni muszą robić tyle tych sprawdzianów? Czy jeżeli w Polsce istniej sezon na kaczki, to oznacza, że można wystrzelać kaczory? Bo to co one wyprawiają, przecodzi moje pojęcie. Dobrze, że mnie nie było na tej wyspie. Niecałe 14 miesięcy temu byłem w Kolonii na ŚDM. Kurczę, ale było fajnie! Chyba oni żartują, że ja zapłacę za galę! Nie mogę występować w konkursie „Uczniowie z klasą”, bo się nie nadaję. Venimus adorare Eum EMMANUEL!!! Chciałbym się uczyć arabskiego. Jutro na 17.30 bo jemu się prowadzący podoba ;P. W przyszłym roku też chcę terminarz z księdzem Twardowskim. Ale mam guza :/. Jeszcze dwie lekcje i test. Niech oni do cholery znajda jakieś pieniądze i wybudują porządną halę sportową. Od ESBC do państwa z derogacją. Udało się? O czym on w ogóle dziś mówił? Winogronka wirusowskie walają się po podłodze. Wszystko przeskanowane. Guz powoli znika. Bóg chce dla ciebie tylko tego, co najlepsze. Twoja droga może nie być łatwa, równa, krótka i bez przeszkód. Ale ona poprowadzi cię tam, dokąd masz dotrzeć- w nieustające towarzystwo Boga. Ta samowyskakująca lista Autokorekty mnie irytuje. Trzeba w końcu zjeść tę ośmiornicę... . Bóg może zamknąć bramy, ale zostawi otwartą furtę. Chyba mam gorączkę. Co ja tu robię? I tak się kiedyś pozabijamy. Bieda tych, którzy piszą szybko, polega na tym, że jednocześnie nie potrafią pisać krótko. Jade na wycieczkę klasową.Co ja jeszcze tu miałem naszkrobać???

poniedziałek, 2 października 2006

Dziś notka...

...sponsorowana. Pisana na zlecenie Kathrin B., która jutro będzie mieć zły humor po tym, jak dowie się, jaką dostała ocenę z historii. Właściwie to jako, że sponsorowany, to powinien być opłacony :D. Dziś był cudowny dzień. Wstałem wyspany z worami pod oczami o godzinie 7 rano. Później biegłem na autobus. Ale co tam- krótka przebieżka, byłem spocony jak cholera, ale przynajmniej później mogłem sobie przynajmniej ten niedobór wody nadrobić. W autobusie był ścisk (w kupie raźniej:D). Na polskim zostałem schwytany za rzekomą rozmowę- ale przynajmniej mogłem się wypowiedzieć. A to, że nie umiałem znaleźć odpowiedniego słowa, dzięki czemu cały tył mógł się pobawić w zgadywanie. Na przedsiębiorczości oberwałem w oko od Any. Ale przynajmniej nie koncentrowałem siena bólu gardła. Na angolu jak zwykle byłem zestresowany- ale przynajmniej nie zmęczony i trochę wydzieliłem adrenaliny. Tak więc dzień dla notki sponsorowanej był wręcz wspaniały, cudowny, jeszcze ta cudowna matma... . Kaśka, jeżeli nie chcesz popaść znowu w zły humor, nie czytaj dalej! BO ten dzień był jak jeden z wielu. Beznadziejny. Mam nawet niezłe. Ale to dopiero początek. Kiedy się on wreszcie wyprowadzi? Jakiś robal łazi po ekranie monitora. Zapisałem się ze Stasiem na olimpiadę z przedsiębiorczości. Czy ja jestem normalny? Na półmetek i tak nie pójdę, bo mnie tego typu imprezy nie rajcują, poza tym mam już inny plany. Trzeba się pouczyć z fizyki. Dziś jednocześnie było zimno i ciepło. Unia celna, strefa wonego handlu, odchylenie handlu, wykres zależności popytu i podażu od ceny produkcji, ceł i importu z krajów trzecich w przypadku, gdy dwa kraje tworzą strefę wolnego handlu, a kraj trzeci importuje przez kraj pierwszy produkt oclony na 10% by później go reeksportwoać do kraju drugiego, aby go tam sprzedać po cenie, jakiej by nie uzyskał przy eksporcie do kraju drugiego, a co się nie podoba producentom z kraju pierwszego i drugiego, gdyżblablabla...Chciałbym zmienić coś, tylko nie wiem co. Czapa Mocarta jest niezła, tylko Mocart ją źle nosi :]Zechciej być jak stokrotka albo pospolity wróbel. Witaj świt z pewnością, że masz wszystko, czego potrzebujesz, by być tym, kim jesteś. Niezależnie od tego, czy pada deszcz, czy jest słonecznie, ptaki i kwiaty odważnie trwają przy życiu. Po prostu ufaj. Ufaj z prostotą. Kawowa babka z mocno rumową polewą ...

niedziela, 1 października 2006

Ten ktoś ponoć...

...słyszał, że ktoś inny słyszał, że to o mnie. Na szczęście nie. Do superrepertuaru dodaję utwór „Für Elise” Ludwiga von Beethoven’a. No po prostu rozpływa się w ustach. Myslovitz tez nie jest złe. Poza tym wyszło mi ostatnio, że jestem melancholikiem, więc mam prawo. Moim kamieniem są szmaragdy, jaspisy i hiacynty. Speech na angol w ¾ gotowy. Dziś była impreza u matuli chrzestnej na wsi. Kocham tę chałupkę. te modernistyczne meble... . na biurku porządek pierwszy raz od chyba miesiąca. Kot się tylu słówek nauczy w jedną noc ! Ustawiłem nareszcie budzenie na wieży na normalną godzinę (7.00) z godziny pogańskiej (00.00). Na półmetku mnie na 99,999999% nie będzie. Jadę do Wrocławia. Nie wiem czy jutro zostanę przyuważony w szkole, bo gardło czima i puścić nie chce. Jakiś głupi numer gg chciał mi przesłać wirusa, ale nie ze mną te numery. O rany Boskie! Ależem się wystraszył! Pytanie ino czego? Ależ ten lobo ma sierść mięciutką w dotyku, jakby był prany w nowym Prewol Color Magic :P. Co ta muszla robi pod tym monitorem? Nareszcie się zrobiło miejsce na biurku na moje zdjęcie przedszkolne w stroju muszkietera. Oj, trzeba naładować telefon. Czemu mi ta strona nie wchodzi? Ponad 16 godzin mp3, kiedy ja to przesłucham? Everybody look at me... . Co z tego, że słownik jest darmowy, jak strona jest prawie nigdy niedostępna :/. Osz te gardło! Padł rekord komentarzy. Aha, zaczynają się problemy z Wordem i gg. Onomatopeiczne paranoje. That’s very important place because... . Jak mnie ci ludzie w kościele wkurzają. Jakie ludzie projektowali ogrody... . Ten głupi PiS zachowuje się jak PZPR w PRL-u. Wszędzie czai się wróg. Te kaczory naprawdę mają za mało kompleksów? Myślałem, że kaczy wzrost, kartoflany nos i wymowa wystarczy. Okazuj się, że nie. Trzeba sobie dodać kompleks prześladowczy, rączek na biureczku, odwracania kota ogonem, podcinania opozycji i parę innych. Skończ waść! Wstydu oszczędź (mówię w liczbie pojedynczej, bo ja w końcu już nie wiem ilu ich jest)! Aj, ta książka jest bardzo dobra. Na pewno mi się przyda. Lubię msze na 7.30. Ludzi mało, słońce świeżo świeci. Jutro na 8.00. Trzeba będzie porobić ściągi na fizę. Dobrze, że łóżko mam już rozłożone. Którą teraz płytę włączyć. Postępując za tym co niepewne, tracimy to, co pewne. Przyszły deszczowe dni. Chcę więcej! Jutro na historię wezmę już nowy podręcznik. Ta muszla mnie irytuje. Drukarka nadal niepełnosprawna drukowo (niestety też niepełnosprawna w pracy). Niezależnie od tego, ile w życiu doświadczyłeś cierpienia, bólu lub zdrady, dzisiaj jesteś dokładnie tam, gdzie miałeś dotrzeć. Zaufaj mocnej nici, która wiąże ze sobą wszystkie chwile twojego życia. Przędzie ją Miłość. Mam prawie cały tydzień zawalony. Mam coś głupie sny. Aż się zaczynam bać. Mam już wszystkiego dość. Ale life is brutal and full of zasadzkas ;P. Aniołów nie widać, a szukam. Jak ja lubię tego Niesiołowskiego. Jak on sypnie hasłem, to shock. Jeszcze muszę zażyć lekarstwa, które niby coś tam działają. Ta lampa wisi zdecydowanie za nisko. Nie Basia, tylko Ke?To pron(d)! A te kwiatki to jeszcze istnieją? Idem nynać. Pa :*