Wirtualny performance dobiegł końca. Dziś ok 1 w nocy. Był to performance niezwykły. Przede wszystkim zacznę, dlaczego taki tytuł jest tej notatki, jak i czemu ten performance nosił taką nazwę.
Otóż miałem bloga. Kiedyś, dawno temu był sobie blog http://glewitz.eblog.pl Założony jeszcze w gimnazjum, przechodził różne historie (kasacja połowy notek, zapomnienie, opuszczenie, wielkie powroty i tak dalej...). Z uwagi na to, że teraz mój dziennik jest na Bloggerze, z tamtym postanowiłem się ostatecznie pożegnać. Jednak gdy zacząłem przeglądać notki i komentarze, odżyły wspomnienia. tamtych dni Nieważne, że części notatek sam nie rozumiem ;) Ale jakoś mi się tak przyjemnie zrobiło kiedy przypomniałem sobie parę rzeczy.
I postanowiłem! że nie porzucę tych notek i tych komentarzy na pastwę zapomnienia i wymazania z serwerów, że muszę je uratować. A jak to zrobić? Przenieść tamte notki (i tamte komentarze) na tego bloga. Wiem, to nienormalne, ale dlatego to był właśnie projekt 'Niezrównoważony sentymentalista', a nie 'sentymentalista' czy jakoś inaczej.
Otóż miałem bloga. Kiedyś, dawno temu był sobie blog http://glewitz.eblog.pl Założony jeszcze w gimnazjum, przechodził różne historie (kasacja połowy notek, zapomnienie, opuszczenie, wielkie powroty i tak dalej...). Z uwagi na to, że teraz mój dziennik jest na Bloggerze, z tamtym postanowiłem się ostatecznie pożegnać. Jednak gdy zacząłem przeglądać notki i komentarze, odżyły wspomnienia. tamtych dni Nieważne, że części notatek sam nie rozumiem ;) Ale jakoś mi się tak przyjemnie zrobiło kiedy przypomniałem sobie parę rzeczy.
I postanowiłem! że nie porzucę tych notek i tych komentarzy na pastwę zapomnienia i wymazania z serwerów, że muszę je uratować. A jak to zrobić? Przenieść tamte notki (i tamte komentarze) na tego bloga. Wiem, to nienormalne, ale dlatego to był właśnie projekt 'Niezrównoważony sentymentalista', a nie 'sentymentalista' czy jakoś inaczej.
No i tak zrobiłem. Każdą notkę i każdy komentarz metodą Copy'ego i Paste'a przeniosłem tu. Nie zmieniałem niczego- stylu, błędów, słów, znaczeń, pseudonimów, niczego. Inaczej, w moim odczuciu, to nie byłbym już z przeszłości. Trudno, za słowa trzeba brać odpowiedzialność. Trwało to ok. 3 dni. Wprawny obserwator zauważy kiedy się zaczęło, a kiedy skończyło ;) Dzięki temu możemy się cieszyć moimi starymi notkami i komentarzami dawnych odwiedzających i przeżywać to wszystko jeszcze raz :)
Tak więc
Squeals of joy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz